Skupiliście się na podkreślaniu negatywnych stron tego procederu, nie analizując w ogóle ile zyskują nieuczciwi licytujący. Dlatego to tak źle z Waszej strony wyglądało. Campos zresztą pisał oficjalnie: co w tym złego? Jakbyście napisali, że uważacie, że są to niewłaściwe praktyki, ale ze względu na potencjalne straty ze strony nieuczciwie licytującego uważacie, że nie trzeba nic z tym robić dyskusja zapewne przebiegałaby inaczej.
Nadal uważam, że licytacja własnego zawodnika przez sprzedającego powinna być niedopuszczona przez BB, bo tworzy patologię, dlaczego: pisałem już wielokrotnie wyżej. Wielkiej zmiany tu nie trzeba, pewnie max 10 minut pracy. Wyjątkowe przypadki odkupu przypadkowo kupionego zawodnika powinny się odbywać za zgodą GM a. Przecież to prosty system, a zresztą bardzo mało takich sytuacji się zdarza, Zresztą już o tym pisałem :)
Sprawę mojego pierwszego bida z 2010 r. już wyjaśniłem w innych postach. To było tak dawno, że nawet o tym zapomniałem, teraz dopiero przypomniałem sobie całą sytuację jak wszedłem w historię swoich transferów. Także ja nie biduję swoich graczy. Nadal będę się sprawie nieuczciwych licytacji przyglądał, bo widzę, że cały czas dzieją się dziwne rzeczy.
A jeżeli chodzi o widełki to po prostu chciałem sprzedać perspektywistycznego gracza, który zrobił w utopii 13 skoków treningowych w ciągu niecałego sezonu i spojrzałem na widełki, umieszczając go dokładnie pośrodku widełek. Już pisałem, BB nie jest moim całym życiem i mam czasu analizować każdego transferu. Zdałem się na widełki i tyle. Teraz jak rozpętała się ta cała burza przyjrzałem się sprawie dokładnie na tle innych transferów i rzeczywiście zgadzam się, że cena dużej bańki za niego była za wysoka, ale wynikała ona z widełek. Moim zdaniem jest on wart teraz, bo oczywiście nadal go trenuję, ok. 500 tys. i za tyle zamierzam go wystawić do sprzedaży. Taka jest cała prawda