W poniedziałek Polska zmierzy się z Maroko. Zapraszam do dyskusji i do kibicowania.
Gwiezdne Wojny: Epizod IV - Nowa Nadzieja
Akt drugi - pierwsze starcie
- Królu, zostaliśmy zaatakowani! - zdyszany posłaniec wpadł do sali tronowej.
- Raportuj! - Król wskazał mu fotel przy stanowisku taktycznym - kto się ośmielił?
- HoBBici - posłaniec ciągle próbował wyrównać oddech.
- Tak podejrzewałem, wiedziałem, że nie zadowolą się panowaniem w galaktyce, teraz chcą zawładnąć całym światem.
- Co mamy czynić Królu? Wychodziliśmy już zwycięsko z wielu potyczek, ale pierwszy raz przeciwnik zaatakował nas na naszych ziemiach.
- Musimy opracować plan obrony - Król skinął na doradców - Sprowadźcie mi tu dwunastu najdzielniejszych Jedi.
- Już dostali powołania - odpowiedział jeden ze sztabowiczów - czekają w sąsiedniej komnacie.
- Świetnie, niech wejdą.
Dwunastu bohaterów wmaszerowało dziarskim krokiem.
- Co wiemy o przeciwniku?
- Niscy, krępi, zwinni, żyją na Śródziemiu, mieszkają w norkach.
- Jaką taktyką atakują?
- Biegają i strzelają gdzie popadnie.
- To teraz my do nich postrzelamy, mam pewien plan - Król wskazał punkt na mapie - Co to za miejsce?
- Mysia Nora - odpowiedział jeden z doradców.
- Tam stoczymy bitwę.
- Jak to? Przecież oni mieszkają w norach, są przyzwyczajeni i będą mieli przewagę...
- A ile wzrostu ma HoBBit?
- Od dwóch do czterech stóp.
- A więc więcej niż mysz?
- Dużo więcej.
- No więc mysia nora będzie krępować ich ruchy, nie będą mogli tak szybko biegać i w ten sposób będziemy zdobędziemy HCA.
Pomruk uznania i zrozumienia rozniósł się po sali. Tylko Hasan jak zwykle miał problem z kapowaniem i rozglądając się w okół wzrokiem tęskniącym za rozumem zaśmiał się udając, że złapał o co chodzi.
- Ha, ha,... co?
- Nie mamy czasu, żeby ci tłumaczyć. Zaglądnąłbyś kiedyś do słownika a nie całe dnie spędzał na siłowni, a jeśli już, to potrenowałbyś może górne partie mięśni a nie tylko dół, ty przerośnięty mutancie - koledzy od czasu do czasu lubili ponabijać się z Hasana, i tak nie rozumiał docinków, więc nigdy się nie obrażał.
- Ha, ha,... co?
Tymczasem Król naświetlał pozostałym rycerzom plan
- Zaatakujemy ich w następującej formacji. Eskadra Czerwona: Czerwony 1 - Weszka, Czerwony 2 - Tomza, Czerwony 3 - Zygmunt, Czerwony 4 - Rakus, Czerwony 5 - Eygi. Takich kryptonimów macie używać w czasie walki. Eskadra Niebieska: 1 - Swiatczak, 2 - Podniesiński, 3 - Skrobański, 4 - Luderitz, 5 - Gurak. W razie czego skład uzupełniać będą Stanczak i Markiewka.
- W jakim szyku mamy atakować? - w imieniu drużyny głos zabrał kapitan Swiatczak, najstarszy z całej dwunastki.
- Już tłumaczę, stosujemy następujący szyk bojowy. Centralnie idzie Eygi i walczy w bliskim zwarciu - to będzie nasz taran, który bierze pierwszy impet rywala na klatę. Po obu bokach w szyku idą skrzydłowi - Rakus jest silniejszy więc trzyma się trochę bliżej, Zygmunt trochę mniej wyrośnięty więc w większej odległości. Tyły zabezpiecza dwóch strażników i obsługują działa dalekiego zasięgu. Tomza będzie strzelającym a Weszka celującym. Atakujemy zawsze po pięciu i eskadry mają się wymieniać - gdy zmęczy się walczący rycerz z jednej eskadry, to wraca uzupełnić paliwo i amunicje, a jego miejsce zastępuje pilot z kolejnej eskadry.