POLSKA 96, Chile 62
Kurde, chyba przesadziłem w tym meczu... W życiu nie spodziewałbym się, że zrobimy z naszych rywali (przepraszam za grę słowną) chile con carne. W ostatniej kwarcie wygraliśmy aż 34-13. Wynik zupełnie surrealistyczny, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wyglądałby układ sił bez GDP i przewagi nastawienia (spokojnie, graliśmy tylko normala, jeszcze zachowamy minimalne ilości enta na same MŚ). W każdym razie - po 5 przegranych kampaniach z rzędu wracamy na mundial! Bardzo się z tego tytułu cieszę - nawet, jeśli mam świadomość, że sam mogłem jakąś okazję do awansu na MŚ zmarnować. Dziękuję całemu sztabowi: goozcowi (w sumie w tych eliminacjach został on moim nieformalnym asystentem), Barteqrowi (jego bazy nie można się nachwalić... a i Gal dziś pomógł rozbić Chile, ale o tym potem), Krzychowi (nawet jeśli nie jest już członkiem sztabu, też brał udział w pracach nad U21 tak jak mógł, a bez jego Szwedy i Kopty mogłoby być nam trudniej osiągnąć ten cel), oraz MacePaceJoł (choć tutaj na razie kredyt zaufania z podziękowaniami, dopiero pisze swoją kartę).
Zanim przejdę do krótkiej analizy spotkania, jeden ważny fakt. Już w momencie podania składów meczowych byliśmy praktycznie pewni awansu do MŚ. Okazało się bowiem, że Filipiny nie wystawiły składu... a tylko one miały realną szansę nas dogonić. Wynik z Chile nie miał już więc zbytniego znaczenia - przypomnę, musielibyśmy przegrać min. 31 punktami, by odpaść. W momencie, w którym zobaczyliśmy, że trafiliśmy jedno GDP, a Chile spudłowało dwa, wynik wydawał się oczywisty...
Mimo to na początku Chile grało nieźle, pierwszą kwartę wygrało nawet 20-19. A potem nasz atak pod koszem odpalił... Gal - 10/17, 20 pkt; Snopczyński - 8/13, 18 pkt; inni gracze (z wyjątkiem Burghardta) też strzelali jak do kaczek. Dla porównania dwaj główni strzelcy Chilijczyków trafili 15/46 i 36 pkt... Wygraliśmy każdy element gry z wyjątkiem zbiórek, świetnie się broniliśmy, co dało rezultat w postaci imponującego wyniku. Warto podkreślić, że znowu pod względem BB-statów byliśmy najsilniejszą drużyną kolejki - oby znalazło to jak najlepsze przełożenie na turniej główny.
A więc z kim się zmierzymy? Na losowanie grupowych rywali musimy jeszcze poczekać do jutra, niemniej przypomnijmy sobie komplet finalistów i opiszmy, jak zakwalifikowali się inni zwycięzcy baraży.
USA, Brazylia
-------------------------------
Włochy, Hiszpania
-------------------------------
Chiny, Tajwan
-------------------------------
RPA, Senegal
------------------------------
Polska, Francja, Kanada, Urugwaj
Francuzi awansowali z grupy z Wenezuelą, Nigerią i Iranem. Brzmi jak łatwa grupa? Niekoniecznie. Trójkolorowi nawet troszkę musieli się zmęczyć w meczach z dwiema pierwszymi drużynami (Nigeria skończyła kwalifikacje z 2-1 - piękny wynik jak na drużynę z Afryki!), a świetny bilans małych punktów zawdzięcza tylko temu, że Iran olał z nimi mecz.
Kanada wygrała bitwę z Rumunami - drugimi faworytami swojej grupy. Poszło jej to dość łatwo, choć uwagę zwraca głównie ciekawy wybór taktyczny w tym meczu - pressing dołączony do klasycznego patienta. Czyżby FCP przeżywało renesans? Największą niespodzianką jest awans Urugwaju, który można wyjaśnić chyba głównie CT. Pomimo dużych strat w statach, dwóch pudeł w GDP i strefy 2-3 przeciwko motionowi, Urusi 2 punktami wygrali z Niemcami, sensacyjnie wyrzucając ich z gry o medale. Niemieckie fora aż płoną od niezrozumienia... i w sumie patrząc na to spotkanie, nie sposób się dziwić. Możemy tylko odnotować, że odpadł nam na starcie jeden z dość poważnych przeciwników.
Leniwy, stary, wyliniały kocur. Czasem jeszcze zerknie na polskie tłumaczenia.