Ciekawym co tym razem wymyśliłeś :)
Dzisiaj co nieco o jednym z kadrowiczów, z podziękowaniami dla sieradzaka.
Ryszard Bumbul
Rychu siedział pod sklepem obejmując swoją głowę rękoma. Czekał. Po chwili ze sklepu wyszedł Krystian Wedziec, najlepszy kumpel Ryśka, trzymając dwie butelki wina marki ‘Wino’.
- Masz – otworzył i podał mu jedną.
Rychu nic nie powiedział, tylko zachłannie przyssał się do butelki.
- Dzięki – odparł po chwili. – Dawno już takiego melanżu jak wczoraj nie było.
- Noo. Ostatnio chyba.. Czekaj..
- Jak przeszedłem do Warty, 5 lat temu.
- Faktycznie. Dwa kartony ‘Komuny’, interes życia.
I tak siedząc na ławeczce wspominali przez chwilę szczenięce lata. Gdzieś w połowie drugiej butelki Rychu poprosił kumpla o relację z poprzedniego wieczoru.
- No cóż.. Co tu mówić, melanż jak melanż.. Widziałeś jak to wyglądało dzisiaj rano.
- Jakby jaki huragan przeszedł?
- Ja bym dorzucił tsunami, jeszcze jeden huragan i trzęsienie ziemi, i to by było tak mniej więcej. Gdzieś koło pólnocy sąsiedzi przyszli, powiedzieć że za głośno jesteśmy, pamiętasz to?
- O kurde..
- Ano, leżałeś wtedy na kanapie. Oddelegowaliśmy Kubę i Sławka, jako najtrzeźwiejszych.
- Oni.. najtrzeźwiejsi?
- No, tak jakoś wyszło. Poza tym klasyka, dolewanie, mieszanie i takie tam.
- Nic głupiego?
- Hmm.. No cóż, kilka akcji było, ale i tak rozwaliłeś wszystkich.
- Już się boję..
- W pewnym momencie wziąłeś wszystko co miałeś i poszedłeś się odlać, tak przynajmniej stwierdziłeś. Po chwili wróciłeś, stanąłeś w drzwiach z tekstem ‘Ej, a gdzie mój ogórek?.. Aaa, w kiblu został’ i wróciłeś po niego.
- Poważnie?
- Nie inaczej.
- Tylko nie mów, że go później zjadłem.
- Nie wiem, wszyscy leżeli ze śmiechu. Później nikt go nie widział.
- O losie..
Kończąc trzecią już butelkę, chłopaki zaczęli się zbierać. Trzeba było posprzątać i się ogarnąć, bo trener znowu będzie się na nich darł, a co jak co, ale on niestety potrafił..