Podobnie sobie to wyobrażam, bo sam testuję, gram i wymyślam gry planszowe.
Ja to widzę tak. Zawodnik oddaje rzut i domyślnie ma np. 50% szans na trafienie.
Teraz rozpatrujemy modyfikatory:
+ indywidualne i zespołowe umiejętności wykorzystywane przy rzucie
+ czy otrzymał podanie i jak dobre
+ doświadczenie
- zmęczenie (związane ze spadkiem kondycji)
- indywidualne i zespołowe krycie (czy jest dokładnie kryty przez obrońcę, czy akurat obrońcy rozwiązał się but oraz jak dobry jest defender)
I jeszcze zapewne dużo innych zależności typu: miejsce oddawania rzutu, o których nie chce mi się teraz myśleć.
No i po rozpatrzeniu modyfikatorów okazuje się, że zawodnik trafia w danym rzucie z prawdopodobieństwem 73%
I tak przy każdym rzucie, zbiórce itp.
Dyskusja zaczęła się od tego, że kac stwierdził, że tak naprawdę końcowy wynik jest najpierw rozlosowywany, a wydarzenia, które oglądamy na boisku, czyli rzuty, zbiórki, krycie itp. to tylko pic na wodę. Moim zdaniem to każde wydarzenie jest rozpatrywane oddzielnie, a wynik końcowy jest ich "sumą".