Przedstawiasz sytuację ekstremalną. Załóżmy, że nie ma FA i ceny wzrosły na rynku. Przeciętny Mieszkowski wówczas nie byłby wart ~0,5-0,75 mln, a dwa razy tyle. Mało kto zwalniałby takiego zawodnika tylko, aby wkurzyć 2 tysiące Polaków, bo to trochę kosztowałoby. Raczej to było praktykowane przy klasycznych monoskillach (Turbato, Wiśnia, może niedługo to czeka Rauda), których można było pozyskać za mniej niż ich pensja tygodniowa, następnie zwolnić, aby trafili na TL za 1 mln, której oczywiście nikt nie wyłoży na stół.