Dużo w tym wszystkim racji, fakt. Prawda jest taka, że w BB tak jak i w realnej koszykówce obrona jest tak mocna jak jej najsłabsze ogniwo. Nie można się z tym nie zgodzić. A pozycja SF jest bardzo newralgiczna i chyba najbardziej pasuje do tego stwierdzenia.
Ale dlaczego nie wystawić na SF'ie zawodnika z ID=3 a OD=10, jeżeli rywal na 80-90% zaatakuje z dystansu? A nawet jeżeli na 100% zaatakuje pod kosz, jeżeli nie jesteśmy w stanie zatrzymać jego SF'a, ale PF i C mogą sobie nieźle radzić, to niech się pchają przez SF'a - w końcu ileż takich akcji może być? A zyskujemy bonus w jednym z ataków. Zwiększając więc statystyki ofens. zespołu (np. wstawiając SG na SF) zwiększamy przeliczniki, zwiększamy szanse. Ale do tego dochodzi jeszcze rozlosowanie zawodnika, który będzie rzucał. Lepiej więc, żeby był to zawodnik, który potrafi rzucić za trzy, bo wtedy jest szansa, że odda on sporo rzutów które wpadną, a nie będzie ich wykonywał PG/SG, który i tak nie przeskoczy pewnego pułapu rzuconych pkt w każdym meczu.
A właśnie, odnośnie tego "pułapu". Zarówno w realu jak i tu zawodnicy raczej nie rzucają z gry ze skutecznością większą niż 60% (na przestrzeni całego sezonu, np.). Nierealne jest więc zdobywanie 45 pkt w każdym meczu. Największa skuteczność w Twoim klubie w zeszłym sezonie to 48,1 Klaczynskiego (przy 36,2 minutach na mecz), nieco gorszy miał 46,5 (przy 32,5 minutach). I są to świetne wyniki. Nie dziwi fakt, że raz ma tych punktów więcej, raz mniej - po prostu trzyma się maksymalnego poziomu 60% (może sześćdziesięciu paru dla podkoszowych - Ludwiczak t_maca miał w 12 sez. ponad 60%, ale grał niewiele ponad dwadzieścia minut). Naturalnie trudno to rozpatrywać dla poszczególnych spotkań, musi ich być większa liczba, aby dane były w miarę sensowne. Mogę chyba jednak trochę zaryzykować taki przykład - Czeszejko, twój rezerwowy podkoszowy ma obecnie średnią 57,1 pkt (rewelacja), ale gra niewiele minut. Jestem więc przekonany, że gdyby zagrał dziś w pierwszym składzie na przeciw jakichś leszczy bez obrony, to i tak nie rzuci więcej niż te ok. 50%. Kosze po prostu nie będą wpadać. I gdybyś na przykład wystawił go na SF przeciwko jakiemuś typowemu obwodowemu, to i tak by pudłował. Ryzykowne to stwierdzenie, wiem ale... jakoś tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
No ale dość dygresji, wróćmy do obrony. Kiepsko broniący pod koszem SF to problem zwłaszcza, jeśli rywale zaatakują właśnie w pomalowanym. Ale z drugiej strony - ileż ataków może iść przez tego biednego SF'a? Przecież nie wszystkie. Nawet przy LP będą rzuty z półdystansu i dystansu. Do tego większość akcji będą rozgrywać podkoszowi rywali więc będą ich z reguły pilnować podkoszowi. Owszem, ileś tam koszy wpadnie gładko bo SF sobie nie poradzi zwłaszcza, jeżeli SF rywali dobrze gra pod kosz, choć i inni zawodnicy mogą punktować z SF'em na plecach. Ale nie będą to wszystkie akcje w meczu. Więc może warto sobie lekko odpuścić obronę na tej pozycji aby wspomóc któryś z ataków. W szczególnych przypadkach i konkretnych meczach. Bo czasem warto postawić na SF'ie wieżę obronną z OD i ID => 10 a JS i IS =<5, czyli wzmocnić obronę kosztem ataku, ale to już temat na zupełnie inną bajkę. Naturalnie optymalnym rozwiązaniem jest posiadanie SF'a wszystkopotrafiącego, ale zwłaszcza na pewnym poziomie rozgrywek nie ma takich zbyt wielu. Trzeba więc ryzykować zakładając, że to ryzyko przyniesie więcej zysku niż strat.
A co do zalegania w III lidze ;) - nie przesadzaj, grasz tam dopiero 6 sezon. I świetnie Cię rozumiem. Ja co prawda wolę kwitnąć w II, ale dla mnie też najważniejsza jest frajda z gry, a nie awanse. Choć czasem jest to jedyne rozwiązanie, aby uniknąć problemów finansowych ;)