Co Ty od niego chcesz, on ma sporo racji. Znajomy, sprzedawca pierza pan Anatol Skubipiór, w ostatnie święta wymarzył sobie, żeby wyjechać do Zakopanego z żoncią, panią Wiesią z domu Nietykalska. Chcieli pohasać po górkach, pohulać przy dźwiękach góralskich skrzypek, żeby tylko chuć w nich niejaka wstąpiła. Czy się udało? Nie wiem..wiem, że zatruli się serkiem, co go robi każda góralka, a właściwie góralki halka, ale to już inna historia....za to opowiadali mi że jak wracali, naszymi Polskimi Liniami Kolejowymi, to pomimo zakupu biletów klasy pierwszej z dostępem do ustępu i do bufetu tj klubokawiarni , ciężko było tam się przebić.Tłum był taki, że ni palca, ni igły nie wciśniesz. A jak byś w końcu wcisnął to i tak wejścia bronił kelner z niską pensją i wysoką samooceną .Wszystkiego próbowali - rotacji po kolacji, ustawiania się w kolejce czy przejmowania miejsca tych którzy mdleli już z wycieńczenia. na nic zdały się te zabiegi. Nie przeszli....Dojechawszy ledwo, ledwo... pan Anatol stwierdził: " Zapewniam Cię, kluby w PLK bronią znacznie lepiej niż się to wszystkim wydaje. To nie to co klubokawiarnie przy dworcach PKSu"
Więc się kolego zastanów, widocznie nie korzystasz z PLK, i jak radzi pan Anatol nie czyń tego;)