W NBA jedno jest niezmienne - to jest prawdziwe show. NBA potrzebuje gwiazd, supermanów itd. W mojej opinii nagrody dla MVP, najlepszych obrońców i podobne, mają coś z hollywoodzkich oskarów. Są w pewnym stopniu nacechowane tym czego oczekują kibice.
Moim zdaniem Howard będąc dobrym obrońcą gra przy okazji niezwykle widowiskowo w obronie. Jego bloki są po prostu urodziwe. I tym "chyta" za serce kibiców. Szefowie NBA o tym wiedzą. Tak samo jak wiedzą o tym że większość kibiców słabo zna zasady koszykówki. Dla nich liczą się piękne dunki, bloki itp. Ile było zachodu aby Duncan dostał MVP? Bo nie gra koszykówki atrakcyjnej dla oka. Podobnie jest z wyborem najlepszego zawodnika w obronie. Howard na pewno jest dobry, ale myślę że jego dominacja w zgarnianiu tej nagrody to przesada. Ze znanych szeroko zawodników warto by wymienić choćby Artesta, Garneta czy Rondo. Tylko że ich talenty w obronie nie błyszczą tak jak Supermana. Jest też druga strona medalu - Howard słynie z łapania fauli. A to chyba Bill Russel powiedział że w obronie nie chodzi o zablokowanie każdego rzutu przeciwnika, ale o to aby ten myślał że jesteś w stanie zablokować każdy rzut przeciwnika...
Co wcale nie zmienia faktu że Howard dobrym obrońcą jest i basta. Kiepski jest kiedy idzie o atak. Jego ruchu są szalenie schematyczne, brak im polotu i czucia przeciwnika. Jest jak automat. Więc czemu dominuje? Bo w dzisiejszej koszykówce brakuje dobrych centrów. Jak ktoś potrafi dobrze poruszać (vide Gortat) to już jest dobrze. A gdzie tu spryt, technika? W dzisiejszych czasach niema dobrych centrów. Więc Howard nie jest dobrym centrem.
Jest jeszcze jeden powód dominacji Supermana. Wcale nie taki nadprzyrodzony. W NBA kontrole antydopingowe są bardzo ubogie. Zawodnicy stali się szalenie atletyczni i choć jest to pochodna kultury pracy fizycznej, to jednak chemia doskonale wspiera ten proces. Superman to świetny produkt chemiczny. Być może idealne połączenie siły i szybkości dla centra w NBA. Ale czy nad tym warto się zachwycać? Czy Jordan przeszedł do historii dlatego że wysoko skakał? A może do wielkości trzeba coś więcej?
Naturalnym jest że powinniśmy oceniać dzisiejsze czasy. Wybaczcie, ale dla mnie NBA to nie tylko 2010 rok, ale choćby 2000. Pozwalam sobie oceniać koszykówkę w dłuższym przedziale czasu. I czuje że to jest uzasadnione. Jeśli ktoś jest dobry w jednym sezonie, to zanim okrzyknę go gwiazdą poczekam jeszcze 2-3. Myślę że dziś brakuje wysokich graczy. Czemu? Nie wiem. Ale na pewno określanie Howarda najlepszym centrem w NBA w takim okresie ma znaczenie. Ten zawodnik jest po prostu wadliwy. I on sam o tym wie. Orlando dla niego ściągnęło Ewinga. Chcieli zatrudnić jako trenera Olajuwona, ale ten nie chciał. Więc zaaranżowali chociaż treningi tej dwójki. Bo choć Howard jest kiepski, to przecież może być naprawdę dobry.
A tak przy okazji: pisałeś Joker, że dziś nie gra się centrami. Raczej 2 PF. Jak dla mnie to nie jest prawdziwa opinia. Zwłaszcza za oceanem. Tam gra się 2 super-atletycznymi centrami. Bez PF. Wystarczy popatrzeć na różnice w grze w NBA i w Eurolidze. Są czasem wyjątki w tej materii (choćby Dirk N.), ale ogólnie to mało w NBA prawdziwych PF. Ci raczej upodobnili się do C, a nie na odwrót.