- Gdzie mamy koncentrować atak i w jakim tempie go przeprowadzać?
- Nasi szpiedzy wykradli plany ich stacji bojowej i znaleźli ich słaby punkt - Król wskazał wyraźny okrągły cel na schemacie - To jest ujście z ich szybu na odpadki i śmieci, czyli po prostu kosz. Tak więc musicie w niego trafić, to uczyni wyłom w ich obronie. Z analizy wynika, że gorzej sobie radzą z szybkimi atakami ze wszystkich kierunków. Tak więc macie ich naciskać.
- Jak to naciskać?
- Naciskać, ściskać...
- Chyba za jaja - zachichotał doradca Vinnie.
- Hmmm.... - Król podrapał się po głowie, popatrzył na herb doradcy i na chwilę zamyślił... - A wiesz, że to wcale nie jest taki głupi pomysł? Tak, coś w tym jest. Macie dorwać rywala i ścisnąć mu jajo, a najlepie oba - taka będzie nasza taktyka.
- Czy ja dobrze zrozumiałem - dopytywał się Swiatczak i dyskretnie obniżył wzrok - Czy chodzi o te jaja?
- Tak! jaja, cojones, balls. Macie je naciskać kiedy tylko się da, a gdy przeciwnik się skuli i odsłoni, a wtedy zaatakujecie go z całym impetem. Na stanowiska!
- Rozkaz! - odpowiedzieli Jedi i pobiegli do myśliwców.
- Niech Moc będzie z Wami!
Minęło kilka chwil.
- Czekam na raport z pola walki - niecierpliwił się Król.
- Królu - z głośników dobiegł głos Swiatczaka, trochę zniekształcony ale zrozumiały - Jest ciężej niż się spodziewaliśmy.
- Jaki jest przebieg bitwy i wynik?
- Walka jest bardzo wyrównana ale to oni przeważają.
- Atakujecie ze wszystkich kierunków?
- Tak Królu, ale ich obrona jest bardzo szczelna, nie możemy się przebić.
- Celujecie w ich słaby punkt?
- Próbujemy, ale ciężko znaleźć miejsce do czystego strzału i mało który dochodzi celu, większość odbija się od metalowej obręczy, która chroni kosz.
- A ściskacie chociaż ich jaja?
- Nie udało się, zbyt szybko biegają.
- Zróbcie coś w końcu - Król zaczął coraz bardziej się irytować - Nie możecie ścisnąć ich jaj to ściśnijcie swoje, może to doda wam animuszu! - wykrzyczał do mikrofonu.
- Ależ Królu, czy to pomoże?
- Tak pomoże. Nie znacie historii Jasia Niemowy, który ściśnięty za jaja odzyskał głos? Taki impuls doda wam Mocy!
Kapitan przekazał rozkaz Rycerzom Jedi zebranym na ławce rezerwowych i czekającym na aż energia w myśliwcach zostanie uzupełniona. Nie mieli wesołych min - Czy jest jakiś ochotnik - zapytał. Wszyscy udawali, że nie dosłyszeli, że akurat patrzą gdzie indziej, że akurat but się rozwiązał. W końcu wypchnęli przed szereg najmłodszego Stanczaka.
- Ale jak to? - młodziak miał strach w oczach - Umówiłem się wieczorem randkę, liczę, że ze śniadaniem, a w przyszłości chciałbym mieć dzieci - wyjąkał i zaczął się wycofywać.
- Rozkaz to rozkaz - Kapitan założył rękawicę i podszedł do Stanczaka.
- Nie-e-e... - przerażony Stanczak rozglądał się na wszystkie strony szukając ratunku i desperacko krzyknął - Ściśnij Hasana, to mutant, on i tak nie może mieć młodych!
- Hmmm... niezła myśl - Swiatczak odwrócił się w kierunku Hasana, który tępo gapił się w sufit - Hasan, przyjacielu!
- Ha, ha,.... co?
- A nic, podejdź tu na chwilkę...
Eygi niczego się nie domyślał.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!11
Hasan podskoczył aż pod sam sufit.
- Kto by pomyślał, że ma taki wyskok, prawie nigdy tego nie trenował - szydercze szepty rozległy się na ławce. Hasan z przekrwionymi oczami szybko wskoczył do myśliwca i odleciał w kierunku pola bitwy.