Moim zdaniem Marion postawił w tym wyścigu na złego konia, bo Mavs mają ogromne szanse wrócić na szczyt. Nie będzie, że Bosh to bestia w defensywie, bo jest nią tylko w konkretnych wybranych aspektach gry defensywnej, a nie w całym D.
Historia lubi się powtarzać. W 2010 roku to wyglądało tak samo. Widać było różnicę klasy koszykarskiej pomiędzy tamtymi Cleveland a Heat. Przypomnij sobie.
Wade lepszy niż Williams.
Bosh lepszy niż Jamison.
Battier lepszym obrońcą niż Ilgauskas.
Chalmers lepszy niż West.
Wtedy sielanka się skończyła gdy trzeba było wygrać z Zachodem, a na razie wszystko wskazuje na to, że sielanka może skończyć się już II rundzie jeśli źle trafią z drabinką.
I tak wszystko w PO będzie zależeć od LeBrona, a nie od Love'a czy Irvinga którzy jeszcze nie wiedzą z czym te całe dwie literki się je.