Przede wszystkim żadna wojna. To normalne, że ludzie mają różne zdanie na jakiś temat. Ale spieramy się o to bardzo kulturalnie, na argumenty i nie ma w tym nic złego. Dla mnie gorszą rzeczą jest wyjeżdżanie z personalnymi wycieczkami (np. że ktoś lubi irytować, co sprawia, że dyskusja przestaje być merytoryczna).
Mam rozwiązanie. Trzeba założyć ankietę on-line z pytaniem i rozesłać to osób nie znających sytuacji (dobrą grupą mogłyby być nasze matki, żony, kochanki, dziewczyny, siostry ;-) I wtedy wyjdzie w praniu ile z nich prawidłowo zinterpretuje reguły. Wg mnie jeśli 20% zinterpretuje błędnie, to już jest za dużo.
Trzeba umieć czuć się w sytuację. To że ktoś poprawnie potrafi zinterpretować reguły, to nie znaczy że ktoś inny też musi. Przecież nie każdy musi być tak zdolny ;-) Bardzo często rzeczy oczywiste dla innej osoby mogą być niezrozumiałe dla innych.