Niestety Szanowny rozmówca nie zaspokoił mojej ciekawości. A może nie chciał ? Widocznie musi to być opłacalny biznes, skoro udają niewiedzę. Postanowiłem zatem o to zapytać jednego z reprezentantów litewskiej kadry –
Lukrecijusa Preibysa (6320833). Na co dzień grającego w PLK, w drużynie Anioły Toruń:
1. Co skłoniło Cie do gry w Polsce? Jak się tutaj czujesz?
Lukrecijus Preibys: Żartujesz?! Każdy chłopiec na Litwie marzy o tym aby w pierwszej kolejności zostać koszykarzem, co automatycznie prowadzi do marzenia numer dwa, czyli zostania zawodnikiem polskich Toruńskich Aniołów. W pewnych częściach mojej ojczyzny śpiewa się peany i opowiada legendy o czynach Torune Angelai, w innych wypowiada się tą nazwę tylko szeptem, a jeszcze w innych jest ona prawnie zabroniona i surowo karalna. Jestem ogromnie dumny, że to właśnie mnie dostąpił ten zaszczyt i każdego dnia pracuję nad tym, by zapisać się w dziejach tego legendarnego klubu! Ciągle przechodzą mnie dreszcze na myśl o tym, czego jestem ogniwem.
2. Czy będąc tak długo w Polsce, kibicujesz naszym reprezentacjom?
LP: Mhm...Jak by tu dyplomatycznie odpowiedzieć, wiedząc że przy nazwisku wisi flaga Litwy a nie Polski... To dzięki występom w Polsce zdołałem podnieść swoje umiejętności na tyle, aby uzyskać możliwość reprezentowania barw mojego kraju i to mając już te 26 lat na karku. Być może więc, duży wpływ na to miało obserwowanie wyczynów polskich reprezentacji, traktowania ich jako jakiegoś odniesienia...i dzięki nim wszelkie starania w niepowielaniu tych wzorców we własnym rozwoju. Wielu zarabia już więcej niż ja, ale widocznie sodówka uderza za szybko i nie potrafią się przebić do prawdziwej dorosłej koszykówki...
3. Na co stać reprezentację Litwy? Jaki są wasze cele?
LP:
O...i tutaj mogę popisać się znajomością polskiej kultury i tym, czym zdołałem przez ostatnia lata przesiąknąć. Stać moich rodaków zatem na: dwa i pół równego skoku, wyprzedzenie benińskiej i polskiej reprezentacji piłki nożnej w rankingu FIFA, obywatelstwo i grę w defensywie tej reprezentacji, wygraną z braćmi Kliczko jednocześnie, walkę stulecia w MMA, pit stop krótszy niż 5,5 sekundy z wymianą oleju gratis...No i w sumie jak się dołoży jeszcze kierownik zespołu i masażysta to może jeszcze na bilet powrotny do domu.
4. Jak oceniasz występy polskiej U21 w dotychczasowych meczach?
LP: Gdy zaczynałem grę w Polsce mierzyliście się z takimi krajami jak Niemcy, Włochy, Hiszpania i nawiązywaliście z nimi równorzędną walkę. Ostatnio zaś co tydzień jakiś arcytrudny mecz życia z jakimś arcytrudnym rywalem w jakiejś arcytrudnej sytuacji. Pompka może wysiąść przy takich emocjach, więc nie dziwota, że tyle pić musimy na tych dzikich terenach. A te mecze to już teraz tylko/aż z Węgrami, Rumunami, Islandczykami...No ale słyszałem, że otoczka jest, i atmosfera jest, i w rodzinie wszyscy zdrowi, no i jak to mówią "ogólny gites", a cytując klasyka "to już nie byli frajerzy. Z takim zespołem trzeba się napracować, żeby wygrać" No to chyba nieźle idzie, czy nie?
5. Czy zgodzisz się udzielić jakichś wskazówek odnośnie najbliższego rywala?;)
LP: No to trzeba być "jak Tommy Lee Jones w Ściganym", czy nie? A nad czym tu jeszcze dumać? Każdy gra tak samo i używa wszystkiego, co akurat ma na stanie. Jak o stan zadbał to ma mniej myślenia. Bierze pod uwagę całą siłę, wytrzymałość, wszechstronność i nieprzewidywalność. Robi przegląd niepotrzebne/nieposiadane skreślić i gra. Jak pozostaje z wyliczanki tylko toporne wbijanie się na siłę, to nie ma rady i gra się tym, co się ma...no i nerwowe przyglądanie się rywalowi, bo a nuż ma coś czego nie widać.
Last edited by vinnie_jones at 11/25/2010 6:10:02 AM