Wydłużenie tygodnia do trzech meczy (plus sparing) zrujnowałby formę większości zawodników. Raczej zamiast czwartkowego sparingu dołożyć trzeci mecz. Chociaż trzy mecze o stawkę to też w zasadzie przymus gry trzy razy najmocniejszym składem (przynajmniej teoretycznie) co za tym idzie też forma, wypieszczona przez cały sezon i pilnowane minuty, idzie na PO w krzaki.
Co do motywowania do niezajmowania piątego miejsca to oprócz płacenia połowy pensji powinny odpadać przychody z transmisji tv. Nie ma meczy = nie ma transmisji = nie ma kasy.
W ogóle już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl, że frekwencja powinna być w większym stopniu determinowana wynikami. Mówiąc w największym skrócie: na lidera nawet przy drogich biletach każdy chce chodzić i zawsze hala/stadion jest pełne. Na patałachów przegrywających mecz za meczem nawet przy tanich biletach nikt nie chce tracić czasu i chodzić na ich mecze. Dlatego jeśli drużyna ma słabe wyniki i ugniata dno tabeli, do tego obrywa 30-40 punktami to na hali jest 5-10% frekwencji, a lider nawet przy podwyżce cen powinien oscylować w okolicach 100% (przy absurdalnie wysokich cenach 90%). Przy okazji znacznie by to zniechęciło do tankowania bo zwyczajnie by się nie opłacało. Można pójść jeszcze krok dalej i zmienić system naliczania kasy z tv. Wypłacana jednorazowo na koniec sezonu w zależności od transmisji, a transmisje także uzależnione od wyników. W tv zasada działa ta sama co z kibicami. Lidera pokazuje się często, patałachów tylko w ostateczności i niejako dla przyzwoitości, żeby każdy miał okazję się pokazać.