Ja grałem z rywalem o nazwie Koko Dżambo.... skubaniec CT vs TiE i wygrana dopiero bardzo, bardzo z trudem po dogrywce. Masakra jak się chłopcy z tych dalszych lig napinają. Przeczuwałem to jednak. Ale większy szok to taki, że mimo takiego nastawienia rywala to nie powinno być takich szopek w silniku. Zagrałem bardzo przyzwoitym składem i to na własnym terenie. Enta też miałem pewnie lepszego lub co najmniej równego a tu człowiek musi drżeć do ostatniej sekundy meczu.
To chore ale nieważne...
Ważne, że "Koko Dżambo" i do przodu...:).. ale co to za żart... ech.... Miały wejść rezerwy w 4 kwarcie i minuty poleciały..:(
Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.