Wtopa niestety.
Jestem rozczarowany bo graliśmy o zwycięstwo. Zaryzykowaliśmy, byliśmy blisko, ale się nie udało. Smutek, bo na minutę przed końcem jeszcze prowadziliśmy. Hiszpania jest najmocniejszym zespołem w grupie, ma lepszych zawodników na każdej pozycji, ale była szansa ją pokonać.
Szkoda kontuzji, zwłaszcza że dotknęła podkoszowego w sytuacji, gdy obie drużyny grały pod kosz. Szkoda tym bardziej, że złapał ją już po minucie gry, więc bardzo niewiele pomógł zespołowi. Każda kontuzja osłabia zespół i to podwójnie, nawet jeśli dotyka "tylko" rezerwowego. Po pierwsze jak już rezerwowy wchodzi to daje mocną zmianę, podczas której gra lepiej niż zmęczony podstawowy zawodnik. Tak więc nawet jeśli rezerwowy ma grać tylko kilka minut, to są to mocne minuty, które poprawiają grę i mogą być decydujące, gdy wynik jest na styku. Takich minut zabrakło. Ważne też jest to, że jeśli rezerwowi grają dłużej to podstawowi zawodnicy dłużej odpoczywają. Są zatem mniej zmęczeni i jak wrócą na boisko to też grają lepiej.
To już trzeci mecz z rzędu, w którym rywale wycinają naszego zawodnika, chyba trzeba będzie zacząć używać zaklęć uzdrawiających.
Hiszpanie na kilkadziesiąt sekund przed meczem powołali dwóch podkoszowych, którzy potem zagrali w S5. Wiedziałem, że mają ich w odwodzie. Nie wiedziałem czy użyją tylko do obrony czy też do ataku.
My zagraliśmy w zasadzie rezerwami (gdyby wszyscy zawodnicy byli w formie to pierwsza piątka wyglądałaby Eygi, Wisniewski, Skrobanski, Weszka, Swiatczak).