Raport z trzeciego tygodniaTym razem z hardcorowym opóźnieniem ;-)
Ale po pierwsze chciałem trochę odpocząć od tego wątku, a po drugie zauważyłem, że tygodniowy harmonogram pracy się trochę zmienił i coraz ciężej opisać jakąś ciekawostkę z konkretnego dnia.
Tydzień 3Tak jak pisałem, rozkład zajęć selekcjonera w ciągu tygodnia przybrał trochę innego kształtu. W pierwszych dwóch tygodniach wyraźnie potrafiłem wskazać, że poniedziałek robiłem to, a w czwartek tamto. I wszystko to były rzeczy nowe, warte napomknięcia.
Ale im dalej w kadencje tym wszystko się bardziej zaciera.
Nie jest tak, że w ciągu jednego dnia da się zrobić coś na tyle spektakularnego, nowego, ciekawego, interesującego na tyle, że zasługiwałoby na specjalną wzmiankę. Wręcz przeciwnie. Jest robiony sporo malutkich rzeczy. Oczywiście one też są ważne, ale jest to szarość dnia codziennego.
Jak np. wymiana maili z właścicielami zawodników ważnych dla kadry. Część z tych korespondencji ma czasem nawet zabawny charakter, ale większość to nudy. Skoczył, nie skoczył, wzrosła forma, spadła.
Jednak właśnie w trzecim tygodniu nasze kadry wzbogaciły się o coś na prawdę fajnego. Co mam nadzieję pozwoli docelowo naszemu skautingowi wbić się na wyższy poziom.
Chodzi o bazę, a w zasadzie jej namiastkę:
http://bbtools.x10.mx/poland/Aktualnie jest pod tym adresem, choć wcześniej była pod innym. Nie wygląda to jeszcze tak, jak chciałbym docelowo, ale jednak już najważniejszy krok został poczyniony. Kadra ma możliwość automatycznego śledzenia zawodników a właściciele mogą to zrobić samodzielnie.
Tak więc właśnie tą bazą byłem pochłonięty w pierwszej części tygodnia nr 3. Oblukanie możliwości, testy, bawienie się guziczkami, itd, itp. Trochę czasu to pochłonęło od poniedziałku do czwartku.
Od piątku już tradycyjnie rozmyślania nad meczem. Meczem, który rysował się jako bardzo trudny. W zasadzie nad powołaniami to myślałem chyba nawet dłużej niż przed pierwszym spotkaniem, mimo że było ich tylko dwa a nie dziesięć. Ale chyba to właśnie stanowiło największą trudność. Przy początkowych powołaniach nie miało większego znaczenia czy powołam kogoś troszkę lepszego czy gorszego. Rywal był łatwiejszy a dobry zawodnik i tak wcześniej czy później powinien trafić do kadry. Natomiast wraz ze wzrostem poziomu rywali oraz gdy wolnych slotów jest coraz mniej, oraz gdy najlepsi już są powołani a trzeba wybierać z grona trochę słabszych, to dylematów jest coraz więcej. Powołać z lepszymi skillami ale w gorszej formie czy z gorszymi skillami ale w lepszej? Wiele takich rozterek.
Natomiast w dniu samego meczu to byłem bardzo spokojny - o wiele bardziej niż przed pierwszymi dwoma. Miałem przekonanie, że zrobiłem wszystko co się dało. Nie miałem zielonego pojęcia co zagrają rywale, ale miałem mocne przekonanie, że zaryzykują strefą w obronie. Ale rozkminanie czy 23 czy 32 mnie zmęczyło i zaczęło irytować - wiecie o co chodzi: oni myślą, że my myślimy, że oni zaatakują tu, więc dlatego postawimy obronę tam, żeby oni myśleli, blablabla ;-)
Zakręcić się można. Więc postanowiłem olać i zaatakować wszędzie. Zwłaszcza, że SF-y były w idealnej formie. Więc plan był taki, że skarcimy rywali wszystko jedno jak się ustawią ;-) Jak będą bronić pod koszem to rozpykamy ich z dystansu a jak będą bronić na obwodzie to będziemy wjeżdżać z piłką do kosza.
Mecz nie był łatwy, nawet w czwartej kwarcie wynik był na styku. Ale skończyliśmy runem 18-0 ;-)
Ufff. Mecz wygrany. Zasłużony odpoczynek. Długi ;-)