Pomińmy póki co tabelę i drabinkę pucharową. Nie wyobrażam sobie innej możliwości jak tylko korektę tego co w tej chwili widzimy. Jest przecież jeszcze jeden mecz, zresztą nawet gdyby go nie było, to i tak układ gier pucharowych powinien wyglądać inaczej niż teraz ;)
Jednym słowem, ktoś wczoraj ostro zabalował za oceanem ;)
Jeśli chodzi o spotkanie z Albanią to nie ma co specjalnie komentować. Mieliśmy absolutnie wszystkie silne karty na ręce i Albańczycy byli skazani na niepowodzenie. Co prawda zagrali z wyższym nastawieniem, ale w takiej różnicy potencjałów drużyn nawet to nie jest w stanie niczego zmienić. Mieli mocno zrujnowany entuzjazm po ostatnim meczu przeciwko Australii, grali na wyjeździe w dodatku z dużo silniejszym rywalem...Nie można było zazdrościć ich trenerowi przed meczem. Ale trzeba przyznać, że maksymalnie jak tylko się da utrudnił życie swoim podopiecznym, popełniając taktyczne harakiri. Granie RnG i ustawienie w obronie strefy 3-2, powodujące niezdarne(!) zbiórki, to był naprawdę szaleńczy pomysł. Co prawda mogę sobie wyobrazić jeszcze gorszą taktykę (np. 1-3-1), ale to i tak nie zmienia faktu, że sam prosił się o tęgie lanie. Na małych punktach na pewno mu zależało, świadczy o tym fakt, że nie grał TiE, więc tym bardziej nie pojmuję czym się kierował przy ustalaniu taktyki.
No dobrze, to jednak nie jest nasz problem ;) My tymczasem chcieliśmy wygrać jak największą różnicą małych punktów. Co prawda miałem świadomość, że wśród zwycięskich drużyn to nam niewiele da, ale mając na uwadze ewentualne niepowodzenie w ostatnim meczu z Tajwanem (tfu, tfu ;)) może zdarzyć się tak, że wylądujemy gdzieś w środkowej strefie tabeli z miejsc 1-32 i wtedy małe punkty będą decydować o rozstawieniu. Co prawda teraz to wróżenie z fusów na kogo możemy trafić, ale zawsze teoretycznie lepiej jest grać z drużyną o niższym rankingu. Chociaż jak patrzę np. na liderujących Słoweńców, to zdecydowanie wolałbym zmierzyć się z nimi niż z Rosjanami czy Szwajcarami, a nawet z niektórymi drużynami, które mają jedną porażkę i są za nami w tabeli.
Co nas bardzo cieszy stała się rzecz, na którą po cichu liczyłem, to znaczy Grecy, którzy byli przed nami w tabeli i których w małych punktach na pewno byśmy nie dogonili przegrali u siebie z Łotwą i są już za nami ;) Awansowaliśmy również kosztem Azejberdżanu, ale ich porażki ze Słowenią byłem niemal pewny.
Tak więc suma sumarum wylądowaliśmy na 5 miejscu w tabeli, lepiej już na 99% nie będzie. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby tą lokatę utrzymać. Sprawa jest prosta, tylko zwycięstwo w ostatnim meczu przeciwko Tajwanowi da nam taką możliwość. Jest to o tyle ważne, że sprawi, że w fazie pucharowej będziemy grali pierwsze 2 mecze we własnej hali (oczywiście o ile wygramy pierwszy ;)), a jak istotny jest to atut chyba nikogo nie muszę specjalnie przekonywać ;)
Z Albanią zaatakowaliśmy z wszystkich możliwych kierunków, to znaczy wykorzystując dobrą formę graczy potrafiących nieźle rzucać, chciałem zmaksymalizować szanse na zdobywanie punktów. W obronie zagraliśmy pressingiem. Skutek zastosowania tej taktyki był lepszy niż myślałem. Wystarczy spojrzeć na statystyki:
Przechwyty: 22-3
Straty: 26-6
Bloki: 11-0
To naprawdę gigantyczna porcja szans na dodatkowe punkty. Poza tym dzięki dobrej grze rozgrywających mieliśmy sporo asyst, a niezbyt fortunna strefa Albańczyków 3-2 pozwoliła dodatkowo osiągnąć sporą przewagę w zbiórkach i to po mimo pressingu (spadł nam poziom zbiórek o 2 poziomy w stosunku do grania MtM). Oczywiście nie ma się co specjalnie emocjonować, rywal nie był najsilniejszy, graliśmy u siebie itd. Ale w kontekście trudniejszych meczów, np. tych które przyjdzie nam grać na wyjeździe przeciwko teoretycznie silniejszym przeciwnikom czy granie pressingu nie jest alternatywą na zniwelowanie przewagi rywala? Myślę, że warto się nad tym zastanowić, ale o tym to już może przy innej okazji ;)