Kiedy jasne stało się, że w barażach zmierzą się ze sobą
Baltic Strong z
BR66 nikt nie dawał większych szans na wygranie choćby jednego meczu (w rywalizacji do 2 zwycięstw) drużynie prowadzonej przez Presidenta. Różnica pensji wypłacana zawodnikom była tak wielka (570k do 1,2kk na korzyść BR66), że wszyscy spodziewali się, że "Goliat" pensjowy BR66 zmiecie z parkietu "Dawida" Baltic Strong. Dodatkowo na niekorzyść "Dawida" przemawiała przewaga parkietu "Goliata"
Ku zdziwieniu ekspertów i komentatorów TV pierwszy mecz zakończył się minimalnym zwycięstwem BR66, co zapowiadało ciekawy pojedynek w hali BALTIC COLOSEUM. Tak też było i ku zaskoczeniu rzeszy kibiców zgromadzonych w hali pewnie zwyciężyła drużyna Baltic Strong.
To oznaczało, że do wyłonienia spadkowicza z PLK potrzebny będzie trzeci mecz.
Do 7(c)up przybyło mnóstwo kibiców sympatyzujących drużynie Baltic, by wspomóc "Dawida" w nierównej walce z "Goliatem". Na trybunach pojawiła się nawet legenda klubu KS Goldena
Robert Węgrzyn, który prowadził doping zaprzyjaźnionej drużyny Baltic Strong.
Na hali niespodziewanie nie było kibiców gospodarzy. Jak się po meczu okazało niezadowoleni z polityki transferowej klubu kibice odwrócili się od właściciela BR66 i w ramach protestu postanowili zbojkotować mecz. Przestraszony ilością zagorzałych fanów właściciel BR66 B.B.King również nie pojawił się na trybunach.
Przewagi pensji gospodarzy w ogóle nie było widać na parkiecie. Dwie pierwsze kwarty były bardzo wyrównane i mecz po pierwszej połowie zakończył się remisem.
Trzecia kwarta zaczęła się nieprawdopodobnie dla skazanych na pożarcie gości. Od początku zaatakowali odważniej i wyszli nawet na 7 pkt. prowadzenie. Kiedy wydawało się, że przyjezdni w końcu złapali rywala za "gardło" i nie odpuszczą...stało się coś strasznego.
W 5 minucie Q3 kontuzji doznał bardzo ważny zawodnika pierwszej piątki Baltica
Quintana (14339500). Jak się później okazało kontuzja Quintany miała kluczowe znaczenie w kontekście ostatecznego wyniku. Od tego momentu osłabiona obrona Baltica nie radziła sobie w walce pod koszem, a gospodarze jeszcze przed końcem kwarty odrobili całą mozolnie wypracowaną przez graczy Baltica zaliczkę. Na domiar złego pod koniec tej felernej kwarty kontuzji doznał kolejny gracz i tak dużo słabszej drużyny przyjezdnych. Tym razem nieszczęście dotknęło kolejnego silnego punktu, weterana, pierwszego zmiennika i największego wsparcia z ławki popularnych "Strong-ów"
Bartolotto (2935602).
Czwartak kwarta zaczęła się od huraganowych ataków BR66, którzy próbowali wykorzystać załamanie zawodników gości, co doprowadziło do kilku punktowej przewagi gospodarzy. Jednak jak przystało na zawodników drużyny "Strong-ów" zdołali się jeszcze podnieść, odrobić stratę i wyjść nawet na 1pkt prowadzenie. Zrobiło się nerwowo. Akcja szła punkt za punkt. Na 20 sekund do końca meczu o losach meczu mógł przesądzić
Rakos (9951611), ale jego nie za bardzo przygotowany rzut za 3 pkt. nie znalazł drogi do kosza. Piłkę zebrała drużyna BR66 i miała 19 sekund na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw próbował bezskutecznie
Gilardi i po ponowieniu
Waszczeniuk, aż w końcu po drugim z rzędu ponowieniu po zbiórce w ataku drogę do kosza na 1 sekundę do końca znalazł
Gilardi. Na ostatnią akcję czas wziął trener Baltica, ale rzut rozpaczy za 3 pkt
Valdonio był niecelny...i po bardzo pechowym meczu ogromnej determinacji i walki z wiatrakami
Baltic Strong żegna się niezasłużenie z PLK Ostatnia edycja: 2011-10-26 15:23:55 przez kozlik4